COACHING

Czy i jak kontrolować dziecko chore na zaburzenia odżywiania?

kontrola-dziecka-choreg-na-zaburzenia-odzywiania

Jest to SZALENIE trudne pytanie. I moim zdaniem, nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi.

Na pewno nie odważyłabym się udzielać jakiś ogólnych, uniwersalnych dla wszystkich rodziców porad – bez znajomości Waszej konkretnej sytuacji oraz paru istotnych czynników, które dzisiaj omówię.

Opowiem Ci dzisiaj, jakie jest moje zdanie na temat kontroli – jak to widzę po ponad 25 latach od momentu wyzdrowienia z anoreksji.

Zaproponuję Ci też coś o wiele przyjemniejszego niż kontrola.

A na koniec podam kilka praktycznych wskazówek.

Ale najpierw zastanówmy się nad pytaniem:

CZY KONTROLOWAĆ ZACHOWANIA DZIECKA, KTÓRE ZMAGA SIĘ Z ZABURZENIAMI ODŻYWIANIA ?

Moim zdaniem odpowiedź na to pytanie zależy od wielu czynników. Między innymi od jego:

  • wieku
  • etapu choroby
  • oraz sytuacji sprzed choroby

KONTROLA A WIEK DZIECKA

Kryterium wieku wydaje się  jasne. Patrząc na zdrowo rozwijają się dzieci, trudno wymagać od nich, że wezmą one pełną odpowiedzialność za swoje działania i będę w stanie przewidzieć skutki wszystkich swoich poczynań.

Inaczej sytuacja wygląda w przypadku nastolatków. W okresie tzw. buntu, wzmożona kontrola rodzicielska może jeszcze bardziej zaostrzyć destrukcyjne zachowania dziecka.

Podobnie jest w sytuacji choroby. Intuicyjnie wydaje się nam, że im mniejsze dziecko tym ta kontrola powinna być większa.

Ale tak jak napisałam na samym początku, odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna i zależy od wielu czynników. Absolutnie nie namawiam do kierowanie się tylko jednym kryterium.

Kolejnym ważnym kryterium jest zarówno etap choroby, jak i rodzaj zaburzeń odżywiania, na które cierpi Twoje dziecko.

KONTROLA A ETAP CHOROBY

Etap I – sytuacje zagrażające życiu

W sytuacjach zagrażających życiu, np. w anoreksji – kiedy współczynnik BMI (Body Mass Index) spada bardzo mocno, kontrola jest – moim zdaniem – konieczna.

Przypomnijmy, że dla BMI poniżej 16 – wymagana jest już hospitalizacja.

Współczynnik BMI można obliczyć dzieląc masę ciała w kilogramach przez wzrost, podany w metrach i podniesiony do kwadratu.

Na marginesie wspomnę tylko, że szczególnie anorektyczki, mają w zanadrzu cały arsenał sposobów, służących oszukiwania wagi – zaczynając od  wypijania tuż przed ważeniem dużej ilości wody aż po wszywanie w biustonosz różnych obciążników (dlatego często proszą aby je uprzedzić, kiedy nastąpi ważenie).

Warto wiedzieć też, że kiedy z powodu zaburzeń odżywiania osoba trafia na oddział szpitalny – do momentu, kiedy nie osiągnie BMI powyżej 16 nie jest prowadzona ŻADNA PRACA TERAPEUTYCZNA! Jest to spowodowane m.in. tym, że w takim stanie – nie ma co liczyć na logiczne myślenie i na podejmowanie logicznych postanowień. Priorytetem na takim etapie choroby jest odzyskanie wagi, a więc również wzmożona kontrola całego personelu medycznego oraz niemedycznego.

Ponadto liczne badania nad mózgiem, przeprowadzane  metodą fMRI (ang.functional magnetic resonance imaging – funkcjonalne obrazowanie metodą rezonansu magnetycznego) wykazują, że u osób z zaburzeniami odżywiania występują poważne zmiany w mózgu, co wpływa m.in. na zmniejszone umiejętności podejmowania decyzji.

Wymaganie więc od dziecka, aby samo podjęło decyzję odnośnie jedzenia – bo w ten sposób nauczy się odpowiedzialności – jest moim zdaniem – bardzo nie na miejscu.

Również twierdzenie, że dziecko musi osiągnąć tzw. dno – aby podjęło decyzję o tym, że chce wyzdrowieć – w świetle badań nad mózgiem – wydaje się NIEPOROZUMIENIEM.

Etap II – sytuacje tuż po leczeniu szpitalnym

Bardzo ważnym momentem, jest również powrót dziecka do domu. Szacuje się bowiem, że w ciągu dwóch tygodni od powrotu ze szpitala – osoba może stracić nawet 10 ciężko wypracowanych kilogramów.

Warto to wiedzieć i warto zadbać o to wcześniej, pytając np. personel o to wszystko, co potrzebowalibyście i moglibyście wdrożyć w swoim domu.

Etap III – spokojny czas z bardzo rzadkimi nawrotami

W sytuacji natomiast gdy napady zdarzają się od czasu do czasu, warto – moim zdaniem – trochę poluzować kontrolę lub całkowicie ją odpuścić.

Zarówno Ty jak i Twoje dziecko musicie wiedzieć, że napady są czymś normalnym w procesie zdrowienia i będą się pojawiać, dopóki dziecko nie nauczy się nowej strategii radzenia sobie z różnymi trudnościami.

O nawrotach również możesz przeczytać w moich wpisach: Nawroty w zaburzeniach odżywiania oraz NAWRÓT!!! co z nim zrobić?

KONTROLA A SYTUACJA PRZED ZABURZENIAMI ODŻYWIANIA

Kolejnym bardzo ważnym czynnikiem, od którego zależy podjęcie decyzji o kontrolowaniu zachowań Waszego dziecka – jest to jak wygląda sprawa kontroli PRZED chorobą.

Zastanów się proszę, czy przed chorobą nie byłaś/nie byłeś nadmiernie kontrolującym rodzicem?

  • Czy dawałaś/-eś Twojemu dziecku przestrzeń do rozwoju jego własnej, unikalnej osobowości?
  • Czy może wiedziałaś/-eś lepiej co dla niego jest najlepsze?

Może być bowiem tak, że zaburzenia odżywiania i jedzenie w ogóle – to jedyna przestrzeń, w której Twoje dziecko może podejmować samodzielne decyzje.

W ten sposób zaspokaja ono swoją potrzebę autonomii. Pisałam o tym we wpisie Nadopiekuńczy rodzice i kangur – co mają wspólnego. Przytoczyłam tam też bardzo ważne słowa osoby chorującej na zaburzenia odżywiania, która w dietach, głodówkach i ćwiczeniach,  w końcu znalazła przestrzeń, w której mogła decydować sama za siebie. Posłuchaj:

Nawet w szafach mi układała ubrania i książki, bo twierdziła, że zrobi to lepiej ode mnie. I wreszcie znalazłam coś, w czym byłam lepsza od niej – odchudzanie. Diety, głodówki i ćwiczenia były tylko moje. Robiłam to tylko dla siebie i każdy stracony kilogram napełniał mnie radością. Nawet surowa mama nic nie mogła zmienić. Było mi jej szkoda, gdy prosiła i płakała, ale jednocześnie czułam się nareszcie dowartościowana, silna i zdecydowana” (cytat pochodzi z artykułu „Wychowanie w rodzinie a przyczyny anoreksji”)

Pamiętaj, że zaburzenia odżywiania mogą być STRATEGIĄ na zaspokojenie jakiś bardzo ważnych dla nas potrzeb (piszę o tym bardzo często zarówno na blogu przeznaczonym do bliskich, jak i na blogu Nakarm głodne serce, który adresowany jest stricte do osób zmagających się z jedzeniem i z zaburzeniami odżywiania).

W tej sytuacji wzmożona kontrola – gdy nie ma zagrożenia życia a Twoje dziecko jest w okresie nastoletnim – może tylko pogorszyć sprawę.

Jak widzisz podjęcie decyzji o tym Czy i jak kontrolować zachowanie swojego dziecka – jest bardzo trudne i zależy od wielu czynników.

Czasem spotykam się z podejściem, aby umożliwić choremu dziecku dokonywanie wyborów i żeby absolutnie nie kontrolować jego zachowań. Takie bardzo ogólne porady, bez znajomości konkretnej sytuacji, mogą być – moim zdaniem – być bardzo szkodliwe.

A teraz zastanowimy jakie są Twoje skojarzenia ze słowem kontrola oraz co można by zrobić w zamian.

KONTROLA – JAKIE JEST TWOJE PIERWSZE SKOJARZENIE?

Zanim zaczniesz dalej czytać, zastanów się proszę nad tym pytaniem.

Zastanów się też czy lubisz być kontrolowana/-y przez innych?

Ja osobiście kontroli NIE ZNOSZĘ!

Po pierwsze dlatego, że mam z nią złe skojarzenia i wspomnienia, a po drugie wśród moich wiodących talentów Gallupa mam talent odpowiedzialności. Wiąże się to z tym, że jeżeli mam coś do zrobienia – to na pewno to zrobię i nie potrzebuję np. w pracy kontrolujących szefów 😉

Mówię Ci to tylko dlatego, że kontrolowanie może być również powiązane z typem osobowości,  z charakterem, z talentami danej osoby. Warto byś wzięła/wziął pod uwagę również ten aspekt kiedy Twoje dziecko będzie już na etapie wyzdrowienia (szczególnie w okresie nastoletnim). Będziesz w ten sposób uczył swoje dziecko bardzo ważnej umiejętności – jaką jest branie odpowiedzialności za swoje życie (a wiadomo, że zaburzenia odżywiania, mogą być czasem ucieczką od dorosłości).

Wracając do skojarzeń ze słowem kontrola, to mi przychodzą jeszcze do głowy słowa:

  • naruszenie mojej strefy intymności
  • podejrzenie o coś
  • brak zaufania
  • chłodne, oficjalne relacje

Ciekawa jestem jak jest u Ciebie?

A jeśli nie kontrola to co?

PEŁNE MIŁOŚCI PRZYWÓDZTWO

Chyba przyznasz, że brzmi to zupełnie inaczej. Jest to podtytuł książki Jespera Juula „Rodzic jako przywódca stada.”

Jesper Juul pisze w niej tak:

„Dzieci potrzebują przewodnictwa dorosłych. Potrzebują ich jako przywódców stada, którzy pomogą im odnaleźć się w puszczy życia. Dzieci potrzebują rodziców, którzy wysyłają im jasne sygnały. Widzimy dzisiaj wiele rodzin, w których dorośli tak bardzo boją się skrzywdzić lub zaszkodzić swoim dzieciom, że to one stają się przywódcami, a rodzice błądzą zdezorientowani przez las”

Natomiast co do wymagań aby dziecko samo uczyło się odpowiedzialności, Juul pisze:

„Dzieci rodzą się wprawdzie wyposażone w olbrzymią mądrość, ale brakuje im praktycznego doświadczenia życiowego, zdolności przewidywania i jasnego przeglądu różnych sytuacji. Zdobycie tych kompetencji wymaga pomocy dorosłych”

Juul mówi to do rodzin, które nie doświadczają żadnych większych problemów.  Więc o ile bardziej takiego przewodnictwa potrzebują dzieci, które np. zmagają się z zaburzeniami odżywiania.

Taki  idealny typ przywództwa wg Juula powinien być: pro aktywny, empatyczny, elastyczny oraz zorientowany na dialog i troskliwy (temat przywództwa zostawię na inny wpis)

KONTROLA A POTRZEBA AUTONOMII

A skoro o miłości i trosce mowa, to przedstawię jeszcze jedno ciekawe badanie. Naukowcy od dawna zastanawiali się, gdzie leży granica między słuszną kontrolą a naruszeniem autonomii dziecka.

Bardzo ciekawe wyniki badań przedstawiła na ten temat psycholog kliniczna Diana Baumrid. Z jej badań wynika, że do prawidłowego rozwoju dziecka oprócz kontroli potrzebna jest również spora ilość ciepła. Sama kontrola nie wystarczy!

Zamiast opisywać każdy z 4 stylów rodzicielskich przedstawię je na rysunku, na którym umieściłam podstawowe informacje (nie będę szczegółowo opisywać tych stylów, być może powstanie na ten temat oddzielny wpis).

Baumrid-kontrola-cieplo

Patrząc na powyższy rysunek, możesz zadać sobie pytanie:

  • Który opis najbardziej do mnie pasuje?
  • I w której ćwiartce byłam/-em przed chorobą mojego dziecka?

Za najbardziej wspierający oczywiście uznany został styl Autorytarny, określany również jako WSPIERAJĄCY.  Jest to taki styl, w którym jeśli dziecko złamie jakąś zasadę, autorytarni rodzice na pewno stworzą okazję do tego aby o tym porozmawiać. Powiedzą również czego oczekują w przyszłości oraz uzasadnią dlaczego jest to ważne (nie ma w nim miejsca na uzasadnienie w stylu: „nie, bo nie”).

Na podstawie tego co dotychczas powiedziałam – możesz zastanowić

  • Jak to jest u Ciebie?
  • Jak chcesz aby było?
  • I co możesz zrobić aby choć trochę „ocieplić” swoją kontrolę nad zachowaniami Twojego dziecka.

PRAKTYCZNE WSKAZÓWKI

TON GŁOSU ORAZ WYRAZ TWARZY

W badaniach, które opisałam powyżej bardzo ważnym elementem było to, w jaki sposób rodzice przekazują dziecku dany komunika jaki jest ich wyraz twarzy oraz ton głosu.  Okazuje się, że tzw. „ciepła kontrola” jest dla dziecka bardziej zrozumiała i łatwiejsza do przyjęcia. A dziecko nie doznaje tzw. „dysonansu poznawczego” pomiędzy “rodzicem kochającym” a „surowym rozkazodawcą”.

  • Zobacz więc jak wygląda Twoja kontrola?
  • Z jakim wyrazem twarzy coś mówisz?

Ja wiem, że możesz odczuwać mnóstwo lęku i że ten lęk może być widoczny na Twojej twarzy i we wszystkim co robisz. Ale nie jest to – moim zdaniem najlepszy sposób – na przekazywanie komuników w czasie choroby (i nie tylko).

Wiadomo, że dzieci uczą się poprzez modelowanie a nie poprzez słowa i nakazy – więc widząc Twoje przerażenie, ono też na pewno będzie przerażone. I jak pisałam wcześniej zaburzenia odżywiania mogą być ucieczką przed dorosłością. Widząc Twoją zmartwioną twarz możesz przekazać dziecku np., że ta dorosłość jest strasznie ciężka. Ja wiem, że nikt nas nie uczy zarządzania emocjami, ale w tej chwili można poszukać różnych kursów, terapii czy właśnie coachingu i można się tego nauczyć – nawet w dorosłości.

kontrola-jedzenia

I ważne jest również to, abyś jako rodzic nie miał cały czas wzroku utkwionego w talerzu Twojego dziecka. To naprawdę nie pomaga! A czasem ma się ochotę zrobić na złość! Ja wiem, że anorektyczki oszukują na każdym kroku – w końcu sama nią byłam – ale taki wzrok utkwiony w talerzu jest czymś strasznym.

KOMUNIKATY WERBALNE

Skoro w badaniach okazało się, że w tzw. „ciepłej kontroli” ważny jest ton wypowiedzi to równie ważne jest to: CO KOMUNIKUJESZ.

Osobiście jestem zwolenniczką nazywania faktów. Ale fakty można nazywać na kilka różnych sposobów.

Na przykład „Znowu nie zjadłaś/ -eś” – jest to niewątpliwie stwierdzenie faktu, ale brzmi bardzo szorstko

Ale dużo lepszym komunikatem – dużo cieplejszym będzie:

  • „Widzę, że …..”
  • „Zauważałam, że…”

Jeśli z dzieckiem jest możliwość komunikacji – czasem jest trudno, wiem coś o tym – możesz kontynuować rozmowę i zapytać np.

  • Czy jest coś  w czym mogę Ci pomóc?
  • Zauważyłam/-em, że ostatnio jest Ci chyba trudno, czy chcesz o tym porozmawiać?

W ten sposób możemy przejść do kolejnego ważnego punktu:

ROZMOWY O POTRZEBACH I UCZUCIACH

Zarówno Ty jako rodzić, jak i Twoje dziecko używacie kontroli po to, aby spełnić ważne dla Was potrzeby.

Dziecko może kontrolować wagę lub ilość spożywanego pokarmu, bo gdzieś głęboko może mieć bardzo silną potrzebę akceptacji. Posiada bowiem przekonanie – że tylko szczupłe lub spełniające określone wymagania będzie zaakceptowane i pokochane. Tych przekonań i niespełnionych potrzeb może być bardzo bardzo dużo.

Ty natomiast jako rodzic kontrolujesz zapewne z potrzeby troski i opieki.

A może to czas na porozmawianie o wspólnych potrzebach?

Możesz na przykład powiedzieć swojemu dziecku, że robisz to ponieważ je kochasz, ponieważ Ci na nim zależy i chcesz jego dobra.

Porozmawiajcie o tym – może po raz pierwszy w życiu!

Rodzice, którzy opisali swoje zmagania z chorobą ich córki i opisali je w książce „ Kiedy jedzenie wymaga odwagi” – mówią, że kiedy zapytali swoją córkę wprost – czy wymiotowała? Ona z wściekłością odpowiedziała im : „Was interesuje tylko to ile zjadłam i czy wymiotowałam! Moje uczucia Was nie obchodzą”.

Warto wziąć sobie te słowa do serca, bo w zaburzeniach odżywiania naprawdę nie chodzi o jedzenie.

PODEJDŹ Z MIŁOŚCIĄ A NIE Z JAKĄŚ METODĄ

kontrola-z-miloscia

Niezależnie od „metody”, którą zastosujesz w codziennym życiu –  na koniec zostawię Cię z przepięknymi słowami Jespera Jula:

„Uważam, że do ludzi, których kochamy, nie powinniśmy podchodzić uzbrojeni w metody. Bo kiedy masz w ręku młotek, wszędzie widzisz gwoździe. Znaczy to, że wyposażeni w metodę, mamy skłonność, żeby do każdego problemu podchodzić w jeden i ten sam sposób. A po drugie wynik stosowania różnych metod – zarówno terapeutycznych, rodzicielskich czy pedagogicznych – tylko w 20% zależy od samej metody, a w 80 % od ludzi, którzy ją stosują”.

Jestem pewna, że wybierzesz właściwie!

Podziel się proszę w komentarzu, tym co było dla Ciebie ważne.

A co w dalszym ciągu stanowi dla Ciebie trudność.

Możesz też do mnie napisać na priv (kontakt@badzwpoblizu.pl)

Linki wspomniane w tym wpisie: