COACHING

4 sposoby podejścia do problemu i sytuacji trudnych

cztery poziomy zaangażowania i podejścia do problemu

Model którym chcę się dzisiaj z Wami podzielić, przeznaczony jest głównie dla biznesu i dla osób, które pełnią role liderów.

Ale czyż rodzice nie są i nie powinni być liderami dla swoich dzieci?

Jesper Juul pisał przecież, że dzieci bardzo potrzebują rodziców – właśnie jako przywódców stada.

Na tym etapie możesz już zadać sobie takie pytanie:

  • Czy ja byłam/-em takim liderem przed chorobą?
  • A jeśli tak to jakim?
  • Czy jestem nim w chorobie?
  • Jak widzę swoją rolę jako rodzica w procesie zdrowienia mojego dziecka?
  • Czy będę aktywnie uczestniczyć w tym procesie np. poprzez własną psychoedukację, czy raczej zostawię całą odpowiedzialność różnej maści specjalistom?

Model o którym chcę dzisiaj powiedzieć dotyczy tego jak podchodzimy do różnych trudnych wydarzeń i okoliczności w naszym życiu. Ma on szczególne zastosowanie w sytuacjach, w których nie możemy liczyć na szybkie i proste rezultaty. A taką właśnie sytuacją są zaburzenia odżywiania.

Alan Seale mówi w tym modelu o tzw. czterech poziomach naszego zaangażowania (dostosowując ten model do naszych sytuacji codziennych pomyślałam o 4 poziomach podejścia do sytuacji trudnej)

Pierwszy z nich to POZIOM DRAMATU

Jest to etap  bardzo emocjonalny, w którym zastanawiamy się:

  • Jak to możliwe? nie mogę w to wierzyć
  • Dlaczego mnie to spotkało?

Ale przede wszystkim POSZUKUJEMY WINNEGO i zastanawiamy się czyja to wina?

I mimo, że ten etap może być czasem pomocny – bo pozwoli nam wyrzucić z siebie trochę stresu i napięcia, poprzez opowiadanie o tym co nas spotkało – to nie doprowadzi on nas do niczego dobrego. I jest duża szansa, że nic się nie zmieni.

Podobnie może być w sytuacji, kiedy u Twojego dziecka zostały zdiagnozowane zaburzenia odżywiania.

Na samym początku możesz sobie zadawać pytania: ale jak to?

A potem szukać winnych i zastanawiać się – czy to przypadkiem nie moja wina.

Tylko, że to droga donikąd.

James Lock, Daniel Le Grange w swojej książce piszą, że rodzice mogą stać się częścią rozwiązania – lecz tylko wtedy, gdy nie czują się winni ani bezradni.

I ja z całą stanowczością, chcę właśnie to podkreślić, że to, że u Twojego dziecka zdiagnozowano zaburzenia odżywiania – NIE JEST TWOJĄ WINĄ.

Jeżeli z tego wpisu miałabyś/-miałbyś zapamiętać tylko jedno zdanie – niech to właśnie będzie to zdanie: TO NIE JEST MOJA WINA.

Trudno mi sobie bowiem wyobrazić rodzica, który chciałby CELOWO skrzywdzić swoje dziecko.

Być może na tym etapie na którym obecnie jesteś Twoje metody wychowawcze czy sposoby komunikacji z dzieckiem się nie sprawdzają – ale między innymi po to właśnie jest cała ta tak zwana psychoedukacja.

Mówi też o tym Marshall Rosenberg twórca Porozumienia bez Przemocy „nie możemy mówić o popełnieniu błędu. Jedynie robiliśmy rzeczy, których byśmy nie zrobili, gdybyśmy wiedzieli to, co wiemy dziś”

Ten etap – etap DRAMATU – ma też OGROMNĄ pułapkę – a mianowicie taką, że możemy w nim utknąć i całą odpowiedzialność za zdrowie naszego dziecka oddać w ręce specjalistów.

Ale możemy też zacząć szukać rozwiązań i wejść na kolejny trochę wyższy poziom.

POZIOM SZUKANIA ROZWIĄZAŃ

Na tym etapie dokonujemy analizy tego, co się stało. Naszym celem jest to, aby jak najszybciej rozwiązać problem – aby znów było dobrze, aby wrócić do tego co było.

Tutaj się na chwile zatrzymam – bo czy sytuacja po wyzdrowieniu Twojego dziecka – będzie identyczna jak przed jego leczeniem/terapią? No nie. I to również chcę bardzo mocno podkreślić.

Każda osoba, która przechodzi swoją terapię – dokonuje zwykle wielu bardzo ważnych zmian. Może to być zmiana komunikowania swoich potrzeb, swoich praw – a to  oczywiście będzie się manifestować w zmianie zachowania.

Może warto się już teraz zastanowić, czy będę umiał/-a się do tego dostosować? Czy będę umiał/-a sobie z tymi zmianami poradzić?

Ja pamiętam, że moja zmiana, która dokonała się na terapii – była dla moich bliskich bardzo trudna.

Może więc warto również pomyśleć o swojej własnej zmianie? Może coś domaga się zmiany? (ale to pytanie z ostatniego poziomu – o którym za chwile powiem)

Bardzo często na tym etapie podchodzenia do trudności zadajemy pytania: JAK? (

Przez ten cały czas, kiedy towarzyszę rodzinom, których dzieci chorują na zaburzenia odżywiania – słyszę bardzo dużo pytań typu:

  • Jak sprawić aby dziecko jadło?
  • Jak sprawić aby nie wymiotowało?
  • Jak kontrolować dziecko?

Większość tych pytań dotyczy dziecka i tego jak ONO powinno się zmienić.

Bardzo mało natomiast słyszę pytań typu: może  ja powinienem/powinnam się również zmienić?

I jeżeli jest w Tobie gotowość do zastanowienia się nad swoją rolą w procesie zdrowienia – to możemy przejść do następnego poziomu – którym jest

POZIOM WYBORU

Na tym etapie możemy postawić sobie następujące pytania:

  • Jaka rolę i postawę wybieram teraz w tej sytuacji?
  • Jaką role odegrałam/-em w tym, że ta sytuacja się wydarzyła?
  • Jaką rolę przyjmuje teraz?
  • Jaką rolę wybieram na przyszłość?
  • Którą rolę z opisanego już na moim blogu tzw. modelu Maudsley chcę przyjąć? (wpisy dotyczące modelu Maudsley znajdziesz m.in tutaj)
  • Co domaga się zmiany? Np. w sposobie mojej komunikacji, opieki, wyrażania emocji?

Na tym etapie podejmujemy już odpowiedzialność.

Nie jesteśmy ofiarami sytuacji. I nie szukamy winnych.

Nie próbujemy też szybko rozwiązywać problemów – tylko zastanawiamy się nad swoją postawą i swoją rolą.

Na początek warto wybrać np. jakiś jeden obszar pracy – coś co według nas domaga się zmiany. (np. mój sposób komunikacji czy wyrażania emocji)

Jeśli go wybierzemy – przechodzimy na najwyższy poziom

POZIOM MOŻLIWOŚCI

Na tym etapie możemy zadać pytanie:

  • Co tu chce się wydarzyć?
  • Co chce się zmienić?
  • Co „dzięki” tej sytuacji może się zmienić w mojej relacji z dzieckiem, a może ze współmałżonkiem?
  • Wśród tych wszystkich opcji, które obecnie są na rynku – co mogłoby pomóc nie tylko mojemu dziecku, ale również mnie.

Energia i zaangażowanie

To co trzeba zauważyć, to to, że na każdym z tych etapów mamy zupełnie inny poziom energii – której zresztą w procesie zdrowienia będziesz bardzo potrzebować.

Kiedy angażujemy się z poziomów dramatu lub rozwiązywania sytuacji – koncentrujemy się na ciągłym zmaganiu się i rozwiązywaniu problemów. Tracimy też energię na poszukiwanie winnych.

Kiedy zaś przechodzimy na poziom wyboru i możliwości – możemy tę energię odzyskać.

A tej w procesie zdrowienia Twojego dziecka będziesz bardzo tej energii potrzebować.

Na koniec zapytam:

  • Jakie jest Twoje podejście do procesu zdrowienia?
  • Jaką rolę wybierasz? Czy oddajesz całą odpowiedzialność specjalistom?
  • Czy może aktywnie angażujesz się w cały ten proces zmian?

I na koniec pamiętaj – że choroba Twojego dziecka – to nie Twoja wina.