COACHING

Wypalenie rodzicielskie w trakcie choroby dziecka. Proszę – doceń to, co robisz i zadbaj również o siebie

zadbaj o siebie podczas choroby dziecka

Nawet nie wiem, co mnie ostatnio cieszy
Nie pamiętam, kiedy zrobiłam czy zrobiłem coś dla siebie
Tak mało robię dla mojego dziecka, nie wiem, co jeszcze mogę zrobić, jestem bezsilna/-y

To słowa, które niestety coraz częściej słyszę podczas konsultacji i rozmów z osobami, których bliscy zmagają się z zaburzeniami odżywiania.
Słyszę je prawie zawsze, kiedy rozmawiam z rodzicami, którzy zdecydowali się pracować w terapii FBT (Family Based Treatment), która jest nadludzko wymagająca, jeśli chodzi o zaangażowanie rodziców i bliskich – szczególnie w I fazie leczenia, kiedy wymaga się często od obojga rodziców zwolnienia i zrezygnowania z pracy zawodowej na kilka – a czasem kilkanaście – długich miesięcy. I nawet w tak skrajnych okolicznościach – bardzo często niestety spotykam się z tym, że rodzice zupełnie nie doceniają swojej pracy i swojego wsparcia. Nawet jeśli udaje się osiągnąć niesamowity progres w leczeniu.

Słyszę je nawet wtedy, gdy nie ma już zagrożenia życia i gdy sytuacja zdrowotna wydaje się w miarę opanowana.

Mam wrażenie, że słyszę je ostatnio non stop.

I mówię o tym dzisiaj dlatego, bo obchodzimy dziś Światowy Dzień Działań na Rzecz Zaburzeń Odżywiania, który w tym roku poświęcony jest właśnie wypaleniu rodziców i bliskich. (jeśli będziesz czytać ten dzień w innym dniu niż 02 czerwca – to treści w nim zawarte są nadal aktualne)

Przy okazji różnych eventów z tej okazji (niestety poza granicami naszego kraju) – z jednej strony mówi się o tym, jakim ogromnym wsparciem są – czy mogą być – rodzice i bliscy w trakcie leczenia zaburzeń odżywiania (ja staram się o tym mówić tu na blogu od samego początku, bo wiem jak to jest ważne – również z perspektywy osoby, która z tych zaburzeń wyszła) ale z drugiej strony coraz częściej dostrzega się u tych osób objawy wypalenia.

Pytanie więc, czym to wypalenie może się objawiać?

Może to być między innymi:

• bezradność, poczucie, że wszystko jest beznadziejne
• często też nie cieszy nas już to, co lubiliśmy robić przed chorobą naszego dziecka (bardzo często w ogóle rezygnujemy ze swojego życia i ze swoich przyjemności)
• czujemy spadek formy fizycznej
• czasem może pojawić się bezsenność
• nie mamy ochoty na uczestniczenie w spotkaniach ze znajomymi i przyjaciółmi (na tego typu spotkania często nie mamy ochoty również z innych powodów – ale to trochę inny temat)
• jesteśmy przekonani, że wszystko co robimy jest złe
• nie doceniamy siebie i tych wszystkich wysiłków, które podejmujemy (nawet jeśli podjęliśmy decyzję o zwolnieniu się z pracy na długie miesiące)
• czujemy przytłoczenie, frustrację
• jesteśmy nieustannie zestresowani i zmęczeni
• czasem, aby poradzić sobie z nadmiarem emocji – sami wpadamy w jakiś rodzaj uzależnienia.

I ja wiem, że to szalenie trudny czas, dla całej rodziny  – ale pamiętajmy, że leczenie zaburzeń odżywiania może chwilę zająć. Pod pojęciem chwili rozumiem niestety miesiące i lata. Potrzebujemy więc naprawdę zadbać o siebie, o swoja energię i o to, aby na ten czas starczyło nam siły.

Co w takim razie możemy zrobić i jak możemy zapobiegać wypaleniu?

• Skup się proszę na tu i teraz i na tym co na danym etapie choroby możesz zrobić.
Nie zamartwiaj się na zapas (np. czytając statystyki dotyczące zaburzeń odżywiania). Dosyć często spotykam się z tym, że bliscy właśnie na podstawie różnego rodzaju statystyk żyją w ciągu napięciu, stale zadając sobie pytanie A co jeśli… Dlatego też na mojej stronie tego typu statystyki się nie pojawiają lub pojawiają się bardzo sporadycznie (staram się aby jeśli się pojawiają, były one tylko i wyłącznie w funkcji zachęcenia do podjęcia działań przy pierwszych niepokojących objawach)
• Znajdź jakąś formę relaksacji i redukcji napięcia
Czytaj i dowiaduj się jak najwięcej (tak zwana psychoedukacja jest tu niezmiernie ważna)– ale proszę nie czytaj bzdur, których niestety w internecie jest dosyć dużo. Polegaj wyłącznie na zaufanych stronach i blogach. Znajdź sobie na przykład kilka tego typu stron i skup się tylko na nich. Weryfikuj też osoby, które te informacje zamieszczają. Z przykrością muszę stwierdzić, że nawet od różnych osób, które zajmują się wspieraniem osób z zaburzeniami odżywiania słyszę informacje np. o nieaktualnych kryteriach diagnostycznych – które to zmieniły się w 2013 roku. Również wydana w 2020 pewna książka jest oparta na tych starych kryteriach. A mówię o tym dlatego, bo ostatnio zdarzyło mi się usłyszeć podczas konsultacji, że specjalista stwierdził, że skoro wróciła miesiączka – to możemy zakończyć terapię osoby chorej na anoreksję! No nie! Pamiętajmy proszę, że od 2013 roku zanik miesiączki nie jest już kryterium diagnostycznym anoreksji. Ani nie świadczy o anoreksji, ani jej pojawienie nie świadczy o powrocie do zdrowia i o całkowitym wyleczeniu. O aktualnych kryteriach diagnostycznych pisałam na swoim blogu – we wpisie Aktualne kryteria diagnostyczne zaburzeń odżywiania.(choć długo zastanawiałam się czy to robić, skoro diagnozę i tak stawia lekarz, ale właśnie z powodu tego zamieszania i tych rozmów z rodzicami stwierdzam, że to była dobra decyzja)
Poszukaj wsparcia – i czasem tego wsparcia trzeba poszukać nie tylko pod kątem dziecka i tego jak mu pomóc, ale też swoim własnym
Bądź cierpliwy. I tutaj szczerze przyznam, że kiedy na samym początku prowadzenia bloga zaczynałam czytać anglojęzyczne materiały dla rodziców – to ta rada wydawała mi się nie na miejscu. We mnie samej wywoływała frustrację. Nigdy o tym chyba nie pisałam. Ale znów, im dłużej pracuję z rodzicami, tym bardziej przekonuję się jak cenna jest to wskazówka. Choć nie jest łatwa. Pamiętajmy proszę, że terapia osoby z zaburzeniami odżywiania jest z reguły procesem długoterminowym (czasem potrafi trwać około 2-3 lat). Taką terapię przyrównujemy do maratonu a nie do sprintu. Pamiętajmy także o tym, że terapia nie jest linią prostą, a jest raczej sinusoidą, w trakcie której zdarzają się lepsze i gorsze okresy, a czasem (i to dość często) zdarzają się nawroty. Tym bardziej więc, powinniśmy zadbać również o nasz względny dobrostan i swoją energie, ale także relaksacje i redukcję napięcia. Pamiętajmy, że aby zadbać o kogoś, potrzebujemy najpierw zadbać o siebie.
Wróć do tego, co sprawia Ci radość, co robiłaś/robiłeś przed chorobą

Pamiętajmy również o tym, że dbając o siebie, wracając do różnych swoich aktywności i przyjemności – pokazujemy (czy modelujemy) naszym dzieciom to, że dorosłe życie – i w ogóle życie – naprawdę jest fajne i że jest KU CZEMU zdrowieć.

Na swoim drugim blogu dawno temu napisałam taki wpis Dlaczego i PO CO chcesz wyzdrowieć. I my to PO CO możemy bardzo mocno wzmacniać.
Więc na koniec zapytam:

  • Jak chcesz zadbasz o siebie w nachodzącym czasie – chociażby w nachodzący weekned?
  • Co zrobisz – TYLKO I WYŁĄCZNIE dla siebie?

Powiązane wpisy: