COACHING

Kontrola, władza i krytyka – postawa nosorożca w modelu Maudsley

kontrola krytyka władza

W dzisiejszym wpisie zajmę się postawą nosorożca – która w modelu Maudley opisuje jeden ze sposobów opieki nad chorym dzieckiem.
Jest to postawa, która jest charakterystyczna głównie dla ojców.
Może ona istnieć zarówno przed chorobą jak i w czasie jej trwania.

KRÓTKA CHARAKTERYSTYKA

O ile opisana w poprzednim wpisie, postawa kangura kojarzy się z ciepłem, nadmierną bliskością, przytuleniem – to postawa nosorożca jest raczej kojarzona z:

  • nadmiernym chłodem,
  • kontrolą,
  • moralizatorstwem,
  • czasem złością i agresją,
  • nadużywaniem pozycji rodzica (starszego, mądrzejszego, silniejszego, wszechwiedzącego)
  • władzą
  • nadmierną intelektualizacją.

Charakterystyczne dla takiej postawy, mogą być komunikaty w stylu:

• Ja wiem lepiej
• Powinnam/musisz się mnie słuchać
• Dzieci i ryby głosu nie mają
• Nade mną nikt się nie rozczulał i wyrosłem na ludzi

To rodzic, który ciągle daje rady, krytykuje, komentuje.

KONFLIKTY

Taka postawa nie zachęca do kontaktu, nie uczy też wspólnego poszukiwania rozwiązań sytuacji konfliktowych, które przecież są w każdej rodzinie i relacji (a przynajmniej być powinny).

Taki rodzic, może zachęcać dziecko do rozwiązywania konfliktów tylko na drodze intelektualnej.

W ten sposób dzieci nie mają przestrzeni na to, aby wyrażać swoje uczucia, więc uczą się je tłumić.

Ale pamiętajmy, że stłumione uczucia nie znikają!

Zobaczmy co o tym mówi Jesper Juul:

„Sądzi się, że agresja u dzieci prowadzi do przemocy. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie: to właśnie dzieci zmuszane do rozwiązywania konfliktów interpersonalnych na drodze intelektualnej – co nawiasem mówiąc nie udaje się nawet dorosłym, a co dopiero trzy- lub pięciolatkom – często rozwijają się w stronę przemocy. Nie nauczyły się bowiem wyrażania swej agresji bez wyrządzania szkody innym ludziom. Część z nich kieruje także przemoc przeciw sobie: przejawiając zachowania autodestrukcyjne, nadmierny krytycyzm wobec siebie, zaburzenia jedzenia, samookaleczenie, depresję a nawet myśli i próby samobójcze”

W takiej sytuacji zaburzenia odżywiania mogą być „potrzebne” aby zakomunikować coś o sobie. (pisałam o tym w postach: Do czego zaburzenia odżywiania są potrzebne).

Zdarza się również, że rodzice mają różne podejście do wychowania swojego dziecka (nadopiekuńcza matka kontra krytyczny ojciec). I jeżeli nie potrafią w konstruktywny sposób  tych problemów rozwiązywać, jeśli dopiero przy dziecku uzgadniają wspólne stanowisko, a dziecko jest świadkiem takich kłótni – to nie ma zaspokojonej jednej z podstawowych potrzeb – potrzeby bezpieczeństwa.

Dziecko paradoksalnie może zaspokoić sobie tę potrzebę właśnie poprzez zaburzenia odżywiania – pisałam o tym we wpisie “Do czego zaburzenia odżywiania są potrzebne cz II

“osoba z anoreksją, przez codzienny reżim głodowania, diety, ćwiczeń i związanych z jedzeniem rytuałów, które stanowią monotonną, lecz uspokajającą rutynę, w ramach której wszystko jest znośne i znajome, zmniejsza swoje napięcie psychiczne i odczuwa komfort”

SKUTKI TAKIEJ POSTAWY

  • Czy taka postawa jest pomocna w zdrowienia Twojego dziecka?
  • Czy Twoje ewentualne krzyki, przekonywanie i przemawianie do rozsądku pomoże?

ABSOLUTNIE NIE! Wprost przeciwnie!

Taka postawa tylko podtrzymuje chorobę i w żaden sposób nie pomaga. Dziecko weźmie winę na siebie.

Posłuchajmy znów co ma do powiedzenia Jesper Juul:

„Żadne dziecko nie podważa sposobu okazywania miłości przez matkę lub ojca ani nie powątpiewa w ich zdolność kochania. Dzieci powątpiewają zawsze tylko w siebie i gdy ojciec objawia jakieś destrukcyjne zachowania, zawsze obwiniają siebie. Pytają wtedy: co zrobiłam lub zrobiłem źle, że mój ojciec tak się zachowuje”.

Dziecko nie potrzebuje wykładu, potrzebuje Ciebie, Twojego ciepła i bliskości (o bliskości też już pisałam) ale też stanowczości, pewnych reguł.

KONSEKWENCJE POSTAWY NOSOROŻCA

Co robi dziecko jeśli jest w takim środowisku: zamyka się, jest ogromnie samotne, czuje się niezrozumiane, czuje że jest chodzącą porażką i że jest wszystkiemu winne.

Spotkałam się również z tym, że dziecko może podświadomie postanowić sobie: „…to ja zniknę…mój drogi tato…” – aby nie stać Ci na drodze na szczęścia.

Mam świadomość tego, że mogło dzisiaj być trudno. Ale nikt nas nie uczy jak być ojcem/matkę.
Bardzo często powtarzamy zachowania i błędy naszych rodziców.

Ale jest też dobra wiadomość – wiele rzeczy można zmienić!

Dlatego na koniec zostawiam Cię z kilkom pytaniami. Odpowiedz sobie na nie szczerze.

Niech to będzie z pożytkiem zarówno DLA CIEBIE JAK I DLA TWOJEGO DZIECKA

1. Zobacz czy Twoje postawy i zachowania nie są Twoimi wzorcami, które wyniosłeś z domu? Może też miałeś krytykującego ojca? Zapytaj sam siebie – czy naprawdę tego potrzebowałeś? Czego pragnąłeś?
2. W jaki sposób radzisz sobie ze swoim własnym lękiem, złością, agresją? Czy przypadkiem dom, dzieci nie są miejscem gdzie je wyładowujesz?
3. Jak wyrażasz uczucia? Czy w Twoim domu jest na to przestrzeń? Czy może masz przekonanie, że niektóre uczucia są niemęskie?

Pozostałe wpisy dotyczące modelu Maudsley:

Wpis dotyczący kontroli zachowań dziecka:

Linki wspomniane w tym wpisie: